piątek, 31 maja 2013

Chapter 7

Lily pov

Wyglądał na nieśmiałego, znacznie wprawionego w zakłopotanie z powodu tego, że miał mi zaśpiewać słowa swojej własnej piosenki. Uważałam, że to słodkie, kiedy patrzył na mnie a ja odwracałam wzrok od niego bo lekko się peszyłam. Jeszcze przed jego „występem” nie byłam pewna co usłyszę. Szorstki czy spokojny głos? Szorstki głos nie pasował do tak skromnego chłopaka. Jego nieśmiałość przeszła na muzykę. Piercing i tatuaże kazały mi oczekiwać na heavy metal, ale rumieniec na policzkach mówił całkowicie co innego. Nie byłam pewna c byłam w stanie usłyszeć więc po prostu siedziałam cicho i cierpliwie czekałam.

You tell all the boys "No"
Makes you feel good, yeah.
I know you're out of my league
But that won't scare me away, oh, no
You've carried on so long,
You couldn't stop if you tried it.
You've built your wall so high
That no one could climb it,
But I'm gonna try.
Would you let me see beneath your beautiful?
Would you let me see beneath your perfect?
Take it off now, girl, take it off now, girl
I wanna see inside
Would you let me see beneath your beautiful tonight?

Kiedy skończył, wypuściłam oddech. Z tego wszystkiego, nie miałam pojęcia kiedy go nabierałam.
Jego głos był piękny i całkowicie zostałam zahipnotyzowana prze jego głęboki i skalisty ton. Zdałam sobie sprawę, że powinnam coś powiedzieć gdy chłopak kasłał niezgrabnie i zaczął masować tył swojej szyi ręką.
-Umm... no więc wczoraj napisałem to... um, miałem wolny czas i tak po prostu, erm, jeśli nie spodobało ci się to rozumiem, możemy napisać coś innego. - cicho wymamrotał wykonując dziwne ruchy ręką podczas kiedy wypowiadał ostatnią część.
-Um, nie... myślę, że to było naprawdę dobre. Powinniśmy skleić coś jeszcze. - uśmiechnęłam się nieśmiało w odpowiedzi, rozumiem jak trudno jest dzielić się swoimi tekstami z innymi. Moja reakcja najwyraźniej spodobała mu się, gdyż mogłam zauważyć rumieńce wkradające się na jego policzki i znów mogłam ujrzeć te urocze dołeczki w jego policzkach.
-Dziękuję. Umm... nie jest to tak właściwie jeszcze skończone. Zostawiłem to na tym etapie bo pomyślałem, że chciałabyś zrobić z tego duet. - stwierdził a ja odzyskałam z powrotem swoje opanowanie z czym, jak myślałam miał lekki problem.; ja również mam problem i trudności ze śpiewaniem dla kogoś więc rozumiałam jego zażenowanie i nieśmiałość.
-Umm... zakładam się, że wymyśle coś nowego, gdybyś dał mi minutkę? - zapytałam. Harry kiwnął głową w odpowiedzi a ja odwróciłam się w stronę fortepianu i zaczęłam bazgrać jakieś teksty w swoim notatniku.

Po jakiś 10 minutach przyjemnej ciszy powiedziałam mu, że skończyłam.
-Okej, więc myślę, że to będzie pasować do tego co napisałeś ty, ale jeśli nie spodoba ci się to, to powiedz, dobrze? - zapytałam go przekonana co właśnie mam robić. Przyglądał się we mnie niemiłosiernie a ja niemal zatapiałam się w jego oczach.
-Uhh, tak jasne. - odpowiedział. Wzięłam potężny oddech i przeniosłam wzrok na kartkę papieru po czym zaczęłam śpiewać.

You let all the girls go
Makes you feel good, don't it?
Behind your Broadway show
I heard a boy say, "Please, don't hurt me"

Zdecydowałam się być silna i popatrzyłam na chłopaka. Spotkałam się z jego palącym wzrokiem aż do momentu w którym zdałam sobie sprawę, że są one zielone. Piękna zieleń jego oczu świetnie kontrastowała z... z każdą częścią jego ciała – zdecydowanie. Kontynuowaliśmy patrzenie na siebie po czym zaczęłam ponownie śpiewać.

You've carried on so long
You couldn't stop if you tried it.
You've built your wall so high
That no one could climb it.
But I'm gonna try

Bez słów porozumieliśmy się co do kolejnej części piosenki. Harry przyłączył się do mnie i oboje zaczynaliśmy śpiewać razem refren.

Would you let me see beneath your beautiful?
Would you let me see beneath your perfect?
Take it off now, boy, take it off now, boy
I wanna see inside
Would you let me see beneath your beautiful tonight, oh, tonight?

Skończyliśmy śpiewać podczas gdy mój oddech uwiązł w gardle kiedy zorientowałam się jak blisko siebie są nasze twarze. Mogłam poczuć jego miętowy oddech który podsycał moje wargi kiedy wydobywał z siebie dźwięki. Byliśmy kilka centymetrów od siebie, kiedy usłyszeliśmy głośny kaszel który spowodował Harry. Odsunęliśmy się od siebie natychmiast.
W drzwiach stał Johnny z uśmieszkiem wytynkowanym na swojej twarzy. Wewnątrz miałam wątpliwości. Jak mogłam go nie zauważyć?
-Dobrze, dzieci... to... było... ładne. - mogłam powiedzieć, że spokojnie widział bliskie spotkanie mnie i Harry'ego. Zarówno ja jak i Harry byliśmy lekko speszeni, zauważyłam to po tym jak drapał
się ręką po szyi.
-Cieszę się, że wysłałem was razem. W tym było coś specjalnego... chemia... w waszej muzyce oczywiście. - zachichotał – Nieważne, kontynuujcie – dokończył po czym wyszedł z klasy śmiejąc się do siebie.
W pomieszczeniu zrobiło się cicho. Sytuacja i ten „prawie pocałunek” wprawił w zakłopotanie nas obydwu. Harry zdawał się być jednak bardziej odważny niż ja i to on zaczął ponownie rozmowę.
-Dobra, to brzmiało naprawdę nieźle. Myślę, że dobrze pracuje nam się i cieszę się z tego – mówił szybko prawie wędrując. Uśmiechnęłam się przy tym i lekko zaśmiałam z tego co zrobił. W końcu spojrzeliśmy na siebie ale nasze spojrzenia wymieniały się zdecydowanie dłużej niż powinny.
-Okej, więc myślę, że powinniśmy już iść. - zaczęłam zbierać swoje rzeczy kiedy Harry powiedział
-Um, Lily. Mam fortepian w moim domu. Nie miałabyś ochoty wpaść jutro do mnie, żeby przećwiczyć piosenkę? - zapytał ze spokojem
Nie miałam odwagi stanąć naprzeciw niego ponieważ wiedziałam, że będę się przy tym rumienić jak szalony na myśl bycia w jego domu, więc odpowiedziałam mu prostym

-Tak – przed wychodzeniem za drzwi







piosenka: Beneath Your Beautiful - Labrinth ft. Emeli Sande

czwartek, 30 maja 2013

Chapter 6

Harry pov

Nie widziałem Lily od środy, kiedy mieliśmy razem ze sobą 4 historie. Wszedłem do szkoły i udałem się do miejsca w którym znajdowała się tablica informacyjna. Przeczytałam jak wygląda mój dzisiejszy rozkład zajęć i udałem się do klasy w której miała odbyć się pierwsza lekcja.

Siedziała tam. Zajmowała miejsce na którym siedziałem podczas mojego pierwszego dnia w szkole.
Przejechałem wzrokiem po całej klasie żeby odszukać jakieś wolne miejsce. Jedyne wolne krzesło było obok Lily, usiadłem więc na nim ale zaraz jak to zrobiłem usłyszałem jak dziewczyna głośno odchrząknęła. Odwróciłem się do niej z podniesioną jedną brwią tak jakbym miał zapytać „Jakiś problem?”.
-Możesz przestać mnie śledzić? - to było wszystko co powiedziała po czym spuściła głowę w dół wpatrując się tępo w ławkę.

Pochyliłem się lekko do niej. Chciałem być pewny, że mój oddech będzie stopniowo narastał. Spuściłem głowę do poziomu jej szyi.
-Nie pochlebiaj sobie, kochanie. Popatrz wokół, wolne miejsce jest tylko z twojej lewej strony. - przysunąłem swoje krzesło bliżej dziewczyny i kątem oka wpatrywałem się w nią. Zauważyłem jak jej małe włoski na ramionach wznosiły się. Zaśmiałem się lekko z satysfakcji, że to ja spowodowałem u niej gęsią skórkę. Popatrzyłem pełnym wzrokiem na Lily i znów uniosłem w górę swoje kąciki ust patrząc na jej zaróżowione policzki. Była speszona ale i tak wyglądała słodko.
Miałem zamiar nadal kontynuować zadzieranie z nią, ale pan Turner wpatrywał się w nas chłodnym wzrokiem. Mogłem powiedzieć, że w roli ojczyma podejmował trudne zadanie, ale zbyt poważnie przejmował się Lily, był strasznie przejęty dziewczyną.

Kiedy zadzwonił dzwonek, Lily natychmiast wyszła z klasy a ja udałem się dłuższą drogą do drzwi przechodząc powoli obok pana Turnera z zatynkowanym uśmiechem mówiącym „wypróbuj mnie”.

~~~~

Jadąc do domu zauważyłem Lily spacerującą samotnie po ulicy, nieopodal mojego domu. Zastanawiałem się dlaczego nie wróciła do domu z Turnerem, ale zorientowałem się, że być może jest to spowodowane ich kłótnią. Powoli podjechałem samochodem do niej i otworzyłem okno.
Zauważyła nagły zwrot akcji i zdeterminowana popatrzyła w moim kierunku.
-Ugh... naprawdę? Znów ty? Odjedź stąd! - warknęła
Nie przejąłem się tym, ale za to martwiłem się trochę dlaczego w niej jest tyle nienawiści wobec mnie? Uśmiechnąłem się lekko.
-Wyluzuj, skarbie. Chciałem tylko zaoferować ci podwózkę. - rzuciłem stanowczo
-Po pierwsze, nie jestem twoim skarbem, a po drugie, nie potrzebuję podwózki bo mieszkam właśnie tutaj. - odpowiedziała surowo i udała się na podjazd po czym otworzyła drzwi do swojego domu, stanęła w ich framudze patrząc na mnie ostrzegawczo i weszła do środka.
„Mhm” - pomyślałem i wcisnąłem pedał gazu po czym ruszyłem z miejsca.

Kiedy dotarłem do domu natychmiast poszedłem do swojego pokoju, przebrałem się luźno i zacząłem zapisywać słowa piosenki, której inspiracją było tak właściwie dzisiejsze spotkanie.
Ona walczyła tak mocno przeciwko mi a ja walczyłem tak mocno dla niej, ale ona nie widziała tego. Nie czuła tego co chcę jej przekazać. Nigdy nie walczyłem tak bardzo o uwagę dziewczyny. Zawsze to one walczyły o moją uwagę, teraz strony się odwróciły. Jedna dziewczyna, która zawojowała moim umysłem jak nikt inny.

~~~~

Następnego dnia byłem lekko zdenerwowany, a to wszystko dlatego, że miałem mieć dzisiaj muzykę z Lily na której zobowiązany byłem do zaśpiewania mojej piosenki, którą napisałem.

Wszedłem do klasy i zobaczyłem ją. Długowłosą blondynkę siedzącą w tym samym miejscu co wczoraj. Miejsce obok jej było zajęte, rozejrzałem się więc po klasie w poszukiwaniu wolnej ławki.
Pierwsza ławka, ehh, naprawdę? Usiadłem niechętnie i mogłem poczuć jak oczy wszystkich niemal wypalały dziury w mojej głowie. I to jest powód dla którego siedzę zawsze w ostatniej ławce; siedzisz z przodu i nagle wszystkie oczy skierowane są na ciebie.

Johnny wygłosił krótkie wprowadzenie i kazał nam wszystkim rozejść się do pokojów próbnych razem ze swoimi partnerami. Zabrałem swoje książki i zacząłem rozglądać się w poszukiwaniu Lily, która właśnie zbliżała się do drzwi.

Zszedłem na dół w poszukiwaniu dziewczyny. W końcu ją znalazłem. Była w tym samym pokoju co w mój pierwszy dzień w tej szkole. Siedziała odwrócona przodem do fortepianu, ale nie grała na nim, po prostu siedziała. Wszedłem po cichu do środka zamykając za sobą drzwi. Wyglądała jakby nie wiedziała, że jestem w pomieszczeniu, ale byłem pewny, że o tym wie.
Usiadłem na krześle obok pianina i bacznie obserwowałem Lily, która od czasu do czasu patrzyła w górę.
-Dlaczego wpatrujesz się we mnie? - zapytała niegrzecznie
-Ponieważ czekałem na jakikolwiek znak, wiedziałem, że nie jesteś pomnikiem. - odpowiedziałem całkowicie otwarcie
-Nieważne. Zgaduję, że musimy zrobić tą rzecz, więc... co masz na myśli? - zapytała ponownie znów zmieniając temat
-Dobrze, ja jestem piosenkarzem a ty jesteś piosenkarką i pianistką, więc myślę, że powinniśmy zrobić coś z tą kombinacją. - stwierdziłem i przesłuchałem jednocześnie
Lily wydawała się zatwierdzić, ponieważ kiwnęła głową przed odpowiedzią.
-Okej, więc... napisałeś jakiś tekst? Ja właściwie zaczęłam coś pisać, ale nie skończyłam jeszcze.
Poczułem się trochę nieśmiały przed nią wiedząc, że zaraz mam zaśpiewać jej tekst, który napisałem sam a co ważniejsze tekst był inspirowany nią samą. Przerażała mnie ta sytuacja.
-Umm, tak. Napisałem tak właściwie coś ostatnio. Jeśli chciałabyś usłyszeć, to...- powiedziałem nerwowo
-Tak, jasne... dawaj. - odpowiedziała łagodnie tak jakby sama była lekko nieśmiała.

Po zebraniu moich myśli, wziąłem głęboki oddech, gotowy by zacząć.




10 komentarzy = tłumaczę kolejny rozdział
@WrongSizeShoe1D

wtorek, 28 maja 2013

Chapter 5

Harry pov

Wróciłem z powrotem do szkoły wyczekując na kolejne dwie lekcję.
Nie wiedziałem dlaczego tak bardzo zależało mi na tej dziewczynie, dlaczego tak bardzo interesowała mnie jej sytuacja, jej problemy. Wkładałem dużo wysiłku w to aby jej pomóc, tak jakbym był do tego zmuszony, ale nie byłem, sam chciałem to zrobić.
Lubiłem jej nastawienie, ale martwiło mnie ono w pewnym sensie. Domyślałem się, że to wszystko ze względu na rozwód jej rodziców. Wiedziałem jak czuje się w tej sytuacji, bo tak samo zachowywałem się kiedy moi rodzice rozwodzili się. Oboje przez to przeszliśmy i oboje staliśmy się tak zwanymi „buntownikami”.

Kiedy zabrzmiał dzwonek podskoczyłem lekko z krzesła ponieważ to właśnie on wyrwał mnie z zamyślenia. Ruszyłem w stronę szafki. Zamieniłem książki i kiedy zabrałem pieniądze na swój lunch ktoś lekko szturchnął mnie w ramię. Odwróciłem się i zobaczyłem dziewczynę stojącą przede mną. Była seksowna, miała długie włosy blond, dużo makijażu na twarzy, wspaniałą figurę a na jej bluzie widniał mały krawat, który wisiał wzdłuż jej szyi. Już wtedy mogłem stwierdzić, że nie jest w moim typie.
-Hej, kochanie – wyszeptała do mojego ucha
-Hej – wymamrotałem ponieważ odwróciłem wzrok do mojej szafki
-Ty musisz być Harry. Jestem Abigail. - kontynuowała, ale kompletnie zignorowałem ją grzebiąc dalej w szafce – Nie ważne, w każdym razie, robię przyjęcie w ten weekend i jeśli chciałbyś przyjść to wpadaj kiedy chcesz, chciałabym cię tam zobaczyć. - powiedziała uśmiechając się do mnie i gładząc moje ramię.
-Prawdopodobnie nie, nie przepadam za chodzeniem na imprezy. - rzuciłem otwarcie.
Abigail działała mi na nerwy. Chciała być taka jak Lily, odważna i twarda, ale nie podobało mi się to.
-Oh...um... okej. Jednak jakbyś zmienił zdanie to tu jest mój adres i numer telefonu. - powiedziała blondynka wpychając mi do ręki kartkę papieru ze szczegółami napisanymi na nim. Odchodząc złożyła na moim policzku pocałunek i szybszym krokiem poszła.
-Hej, hej, hej. Co to miało być? - Louis pojawił się znikąd i z uśmieszkiem na twarzy przywitał się ze mną.
-Właśnie jakaś laska zaprosiła mnie na swoją imprezę w Sobotę? - w pewnym sensie zapytałem Louis'a bo nawet nie orientowałem się co do daty imprezy.
-Nie no stary, nie możesz iść. Właśnie ustaliliśmy z naszą paczką, że chcemy wyjść do baru w sobote. Wiesz... drinki, kilka piw, masz 18, tak? Może pójdziesz z nami? - zapytał
-Tak, mam 18 i to brzmi o wiele lepiej niż jakaś lipna impreza więc jestem zdecydowanie za. - odpowiedziałem i zamknąłem swoją szafkę po czym udałem się z Louis'em na salę z lunchem.

Usiadłem przy stoliku z tymi samymi ludźmi co ostatnio i od razu rozmowa się rozkręciła.
Niemal zasypiałem kiedy reszta ekipy rozmawiała ze sobą wspólnie. Moje oczy otworzyły się szeroko kiedy w sali lunchu pojawia się Lily. Chłopaki musieli zorientować się bo jeden – którego zapamiętałem jako Liam'a – powiedział
-Wyluzuj, stary. Widzę, że nie mal rozbierasz Lily wzrokiem. - chichotał przez słowa i reszta ekipy zrobiła to samo, kiedy Perrie lekko przysunęła się do mnie i pochylając głowę w moją stronę zapytała
-Lubisz ją? - uniosła jedną brew ku górze
Nie zrobiłem nic innego tylko się zaśmiałem i w międzyczasie myślałem co mam jej odpowiedzieć.
-Nie, my po prostu jesteśmy przydzieleni do tej samej pracy muzycznej i zastanawiam się czy czasem nie podejść do niej i pogadać o tym.
Perrie zachichotała jakby domyślała się, że to nie jest mój właściwy powód co do Lily.
-Spoko, Harry. Lily to słodka dziewczyna. Na razie ma dziwny okres, chce być w centrum uwagi, ale to przejściowe. Wiem, że ona i jej chłopak zerwali więc to może być ten powód. -
Mogłem śmiało powiedzieć, że Perrie zna Lily, przynajmniej takie miałem wrażenie. Skoro rzeczywiście tak było to chciałem zapytać ją o kilka rzeczy.
-Ona zawsze jest w takim złym humorze? -
-Nie, tak właściwie dziewczyna jest strasznie bystra. Kiedyś reprezentowała szkołę w konkursach, zawodach i tych sprawach. Miała doskonały wskaźnik frekwencji. Ostatnio jednak kiedy ogłaszali osobę reprezentującą szkołę powiedzieli, że jest ją osoba inna niż Lily, od tego czasu jest ona całkowicie inną osobą. Myślę, że coś wydarzyło się na minionych wakacjach bo teraz zmieniła się nie do poznania. Jej charakter się zmienił i obraz samej siebie też. - wytłumaczyła mi Perrie

W mojej głowie pozostały jeszcze setki pytań, ale wszystko co zrobiłem w tym momencie to wzruszyłem ramionami tak jakbym nie chciał wiedzieć już nic więcej.





czytasz=komentujesz
Pytania? @WrongSizeShoe1D

Chapter 4

Harry pov

Przez całą noc nie mogłem pomóc. Myśl o tym co Lily robiła w samochodzie Turner'a obijała się o moją głowę.
Pamiętam co Lily powiedziała, kiedy stała i rozmawiała z Turnerem w klasie.
„Oboje wiemy, że nie zrobisz tego i jesteśmy jedynymi, którzy wiedzą dlaczego, więc jeśli chcesz, żeby reszta klasy dowiedziała to sugeruję, że najlepszym wyjściem jest puszczenie mnie.”
Szczerze mówiąc to nie byłem pewny czy chcę znać odpowiedź.

                                                                         ~~~~

Następnego ranka przyjechałem trochę spóźniony więc większość miejsc na parkingu była zajęta. Musiałem zaparkować dalej od szkoły. Wysiadłem z samochodu i zauważyłem dwie postacie stojące za jednym z drzew. Co jak co, ale szczerze byłem zainteresowany ich rozmową więc podszedłem bliżej. Kucnąłem za samochodem, który został zaparkowany obok drzewa na przeciwległej stronie od sprzeczającej się pary. Zacząłem wsłuchiwałem się w ich rozmowę.
Mężczyzna: Wiedz, że jeśli powtórzysz to co zrobiłaś wczoraj i będziesz się tak odzywać to będę zmuszony cię zawiesić. Nie będę zważał na to co wtedy zrobi twoja matka.
Kobieta: A ty nie każ robić mi tych wszystkich rzeczy. Nie rozkazuj mi, bo twoja żona też może dowiedzieć się o tym, że ją zdradziłeś.
Mężczyzna: Nie zrobisz tego. Wtedy musiałabyś powiedzieć im, że twoja matka zdradzała twojego ojca ze mną. Wiem, że nie chcesz by każdy dowiedziała się, że to ja jestem powodem rozwodu twoich rodziców.
Kobieta: O proszę. Bo może ja troszczę się o to co kto myśli o mojej matce
Mężczyzna: I to jest punkt. Rzecz w tym, że wiem, że krępujesz się stwierdzić, że jestem twoim ojczymem.
Kobieta: Nigdy nie będę mówić do ciebie ojczym. Nigdy! Nie rozkażesz mi tak do siebie mówić, więc przestać kurwa próbować!

Później usłyszałem czyjeś kroki. Zacząłem lekko panikować z racji tego, że ktoś mógł mnie tutaj zobaczyć. Spuściłem głowę aby móc trochę udawać, że naprawiam koło czy coś w tym stylu.
Podniosłem swój wzrok na Lily, która szybko wyszła zza drzewa i udała się do szkoły.
Westchnąłem z ulgą, dlatego, że nie zostałem przyłapany i dlatego, że wyjaśniły się moje podejrzenia co do ich domniemanego związku.

Pierwsze dwie lekcje minęły dosyć szybko. Jak zwykle siedziałem z tyłu klasy mając nadzieje, że będę niezauważonym, ale co chwilę byłem obdarowywany spojrzeniami dziewczyn i zimnymi spojrzeniami facetów. Po dzwonku poszedłem do szafki aby zjeść swoje pierwsze śniadanie i zabrać książki na kolejne lekcję.
Po tym jak zamknąłem szafkę zauważyłem Lily stojącą nie daleko od miejsca w którym Louis i Eleanor obściskiwali się wczoraj.
Zamierzałem iść by z nią porozmawiać, ale zasięg jej wzroku zasłonił wysoki i wysportowany facet z chłodnym wzrokiem. Odwróciłem się z powrotem do szafki w celu otwarcia jej i podsłuchania ich rozmowy.
-No weź kotku. Dobrze wiem, że chcesz dostać mnie z powrotem. - rzucił chłopakowi
-Nie, Luke, naprawdę nie chcę. - odpowiedziała Lily z rozdrażnieniem w głosie
-Co się z tobą stało? Jednego dnia jesteśmy ze sobą, kochamy się, a ty z dnia na dzień się zmieniłaś. Zostawiłaś mnie, olałaś szkołę, przyjaciół wszystkich. Co z tobą jest kurwa nie tak? - rzucił mocniej Luke
-Zwolnij, okej? Uczucia się zmieniły. Ty, ja. Skończyliśmy ze sobą, więc zapomnij o tym. - odpowiedziała Lily. Luke przejechał ręką po swoich włosach, odchrząknął głośno i uderzył mocno pięścią w szafkę obok głowy Lily.
Dziewczyna spuściła głowę i ruszyła w moim kierunku. Zauważyłem łzy w jej oczach i postanowiłem pójść za nią.
Jej kroki były szybkie więc trudno było je naśladować. Szła przez parking i stanęła pod drzewem przy którym stała dziś rano.
Gwałtownie obróciła się w moją stronę co spowodowało, że prawie na nią wpadłem.
-Co ty kurwa ode mnie chcesz? Dlaczego idziesz za mną? - wykrzyczała w moją twarz. Po jej policzkach spływały łzy.
Zrobiłem krok w tył. Miałem nadzieję, że uda mi się pocieszyć Lily.
-Przepraszam. Ja tylko... wiem, że się martwisz i chciałem upewnić się, czy wszystko będzie okej. - odparłem łagodnie
-Nie znasz mnie. Nic o mnie nie wiesz, więc możesz się po prostu odpieprzyć? - powiedziała surowo
Odwróciła się i zaczęłam iść w stronę kolejnego drzewa. Nie odpuściłem i znów poszedłem za nią.
Usiadła pod drzewem ze skrzyżowanymi w piersiach rękami. Skuliła lekko nogi i cały czas dało się usłyszeć jej cichy płacz. Usiadłem obok niej.
Wyjąłem papierosa z kieszeni i odpaliłem go.
Po minucie jej szlochy zaczęły znikać. Ostrożnie podniosła głowę i spojrzała mi w oczy wpatrując się we mnie. Jej makijaż był rozmazany a policzki lekko spuchnięte lecz mimo wszystko wyglądała pięknie.
-Chcesz zapalić? - zapytałem ostrożnie
Nie odpowiedziała nic tylko wzięła ode mnie papierosy i zapalniczkę po czym odpaliła końcówkę.
Siedzieliśmy w ciszy przez kolejne kilka minut. Wyrzuciłem niedopałek z papierosa na ziemię.
-Dlaczego tutaj jesteś? - zapytała nieśmiało Lily
Spojrzałem w jej oczy. Nie mogłem jej rozgryźć więc nie miałem zamiaru grać w nią w jakąś grę.
-Miałaś zmartwioną minę i chciałem upewnić się czy wszystko z tobą dobrze. - powiedziałem zwinnie
-Nawet mnie nie znasz – odpowiedziała łagodnie wyrzucając swojego papierosa
-Wiem to. Jesteś twarda a ja lubię twardych ludzi. - stwierdziłem bezstresowo
-Ja jestem twarda? Czy wyglądam na twardą siedząc tutaj i płacząc przed tobą jak dziecko? - zapytała
-Tylko twardzi ludzie pozwalają pokazać innym swoje prawdziwe uczucia. Słabsi natomiast boją się stanąć naprzeciw nim.
-To nie ma sensu – rzuciła
-Ma
-Inni ludzie spokojnie powiedzieliby, że płacz jest oznaką słabości
-Ci ludzie nie odczuwali bólu
-A ty? Odczuwasz? - zakpiła
-Tak, odczuwam – odparłem
-Więc też masz słabości?
-Jak każdy, chyba. - zaśmiałem się – chcesz je znać?
-Nie troszczę się o twoje słabości. Nie chcę ich znać – powiedziała w końcu po cym wstała i odeszła z miejsca w którym oboje się znajdowaliśmy.
Co się właśnie wydarzyło!?

Dlaczego tak bardzo się staram?





10 komentarzy = zaczynam pisać kolejny rozdział

poniedziałek, 27 maja 2013

Chapter 3

Harry pov

-Umm... pomóc ci w czymś? - spytała niegrzecznie
-Przepraszam. Chciałem tylko znaleźć wolną klasę. - stwierdziłem, po czym rumieniec oblał moje policzki.
Uśmieszek wkradł się na jej twarz.
-Wiesz... uważam, że to całkiem zabawne, że blondynki wywołują u ciebie zdenerwowanie. - rzuciła

Spróbowałem odzyskać swoje opanowanie i starać się o błyskotliwą uwagę ale wszystko, co w tamtym momencie powiedziałem to
-Nie jesteś tak straszna i przerażająca jak ci się wydaje.
-A jednak chłopiec przykrył tatuaże i piercing, spaceruje wokół. Ludzie powinni uciekać od niego. Właśnie zaczerwienił się, kiedy rozmawiałam z nim. - odpowiedziała
Wziąłem to jako swoją okazja by zyskać przewagę, otynkowałem uśmieszek na mojej twarzy i powiedziałem
-Brzmi jakbyś mnie obserwowała – zauważyłem drobną różową formę na jej policzkach, uśmiechnąłem się od ucha do ucha – no więc kto się teraz czerwieni?
Wyszedłem z lekkim uśmiechem na ustach, zostawiając dziewczynę w środku.

Lily pov

Mój Boże! Poczułam się jak idiotka. Dlaczego przyznałam się do tego, że wcześniej go obserwowałam? Wewnętrznie przeklęłam siebie. Prawdą jest, że zauważyłam go wcześniej przy szafce wcześniej w ciągu dnia. Zauważyłam koło siebie Eleanor i Louis'a, którzy całowali się i przytulali więc odeszłam stamtąd i stanęłam za rogiem korytarza. Tak właściwie to tylko po to, żeby bez żadnych skrupułów móc obserwować tego nowego. Miał na sobie uniform którego rękawy były
lekko podciągnięte co odsłaniało wiele z jego tatuaży a jego koszula była wyciągnięta ze spodni.
Również miał kolczyk w wardze i w uszach. Uśmiechnęłam się na myśl, że on – zupełnie tak jak ja – nie kieruje się tym co inni o nim myślą i nie przejmuje się tym.
Jeśli chodzi o włosy – podoba mi się typ włosów z lekką grzywką na czole, coś w stylu Justin'a Bieber'a, ale jego włosy podobały mi się bardziej. Miał długie, niechlujne loki przez które musiał „trzepać” głową aby te mogły się odpowiednio ułożyć, tak żeby nie spadały mu na oczy.
Louis podszedł do niego i uścisnął mu dłoń a kiedy się uśmiechnął, zauważyłam, że ma dołeczki. Ostatecznie zadzwonił dzwonek i wszyscy poszli na lekcję, a ja wyszłam zza rogu. Zostałam wybita ze swoich myśli, kiedy Johnny powiedział mi, że wszyscy musimy iść do klasy.

Harry pov

Kiedy wszedłem do klasy moje oczy znów spotkały się ze znaną mi blondynką, której imię nadal było dla mnie zagadką. Usiadłem do ławki i wsłuchiwałem się w słowa nauczyciela.
-Dobra, dzieci... więc w tej przerwie semestralnej będziecie mieli do zaliczenia pracę kompozycyjną. O czym nie wspomniałem: Zadanie będziecie robić w parach. -
Klasa wydawała się podekscytowana zadanym zadaniem, oprócz jasnowłosej blondynki.
-Robisz sobie ze mnie żarty? - zakpiła
Johny lekko zaśmiał się.
-Ahh, Lily. Zawsze czarująca dziewczyna.-
Lily! . Ona ma na imię Lily. Ponieważ ciągle powtarzałem jej imię w mojej głowie, nie zdążyłem na początek wyczytanych imion. Usłyszałem w końcu swoje imię.
-Hmm... Harry- podniosłem głowę, aby dowiedzieć się z kim będę w parze. W duchu chciałem usłyszeć znów jej imię.
-Zamierzam mieć z tego lekką zabawę. Zobaczymy jak dwie bystre dupy współpracują ze sobą. Harry jesteś z Lily.
Lekki uśmieszek pojawił się na mojej twarzy kiedy usłyszałem je cichą wypowiedź.
-no, kurwa . -
Johnny zaśmiał się cicho.
-Lily, daj szansę nowemu chłopakowi.
Spuściła głowę w dół i wymamrotała
-Prędzej wsadzę sobie szpilki w oczy
Zdecydowałem się użyć czegoś co zawsze należało do moich zalet.
-Nie wierzę, że nie byłabyś zdolna do przyglądania się mnie jak wspaniale to robię -
Klasa zaczęła się śmiać a ja mogłem poczuć na sobie wściekły wzrok wkurzonej Lily.
Zanim dziewczyna mogła uderzyć mnie w głowę, nauczyciel próbował uspokoić klasę.
-No dobrze. Wyluzujcie wszyscy. Te piosenki macie zrobić w ciągu 3 tygodni. Możecie zrobić każdy typ piosenki i wykonujecie to jakkolwiek chcecie.
W tym momencie przerwał mu dzwonek i wszyscy zaczęli wstawać z ławek natomiast ten kontynuował głośniejszym tonem
-Dziękuję za lekcje, wszyscy spotykamy się w czwartek. Przygotujcie dla siebie odpowiednie instrumenty.
Próbowałem dogonić Lily, ale ta wtopiła się w tłum i odeszła szybkim krokiem.

Wróciłem do swojej szafki mając nadzieję, że Lily tam będzie, ale nigdzie jej nie spostrzegłem. Odniosłem na miejsce moje książki. Złapałem swoją torbę przed zamknięciem szafki i udałem się na parking. Moje oczy otworzyły się szeroko i usłyszałem mój cichy wdech kiedy zobaczyłem jak Lily minęła mnie siedząc na miejscu pasażera w samochodzie pana Turner'a.






czytasz=komentujesz
Od minimum 10 komentarzy, piszę kolejny rozdział.
Pytania? - @WrongSizeShoe1D

Chapter 2

Harry pov

Pierwszy dzień przeszedł obok bardzo szybko. Nauczyciele oferowali mi pomoc, dziewczyny wpatrywały się z otwartymi ustami, kiedy przechodziłem a chłopaki byli lekko onieśmieleni tym, że się tam pojawiłem. Kiedy wszedłem do sali lunchu wewnątrz panował spokój. Dało się słyszeć tylko brzmienie szeptów. Podszedłem do stołu na którym znajdowało się jedzenie. Zabrałem frytki, napój i usiadłem przy jednym ze stolików. Czułem na sobie wzrok wszystkich, którzy siedzieli w sali. Zdziwiłem się, kiedy dosiadła się do mnie grupka ludzi. Czterej chłopaków i trzy dziewczyny.
Rozpoznałem dwóch z nich. To był Louis i Eleanor.
-Widzę, że znalazłeś nasz stolik, stary - stwierdził Louis
-Mogę odejść – rzuciłem w odpowiedzi, dlatego, że zostałem lekko pchnięty przez faceta z blond włosami.
-Spoko, stary. To nie problem. Nawet dobrze. Teraz możesz spotykać resztę naszej „paczki”. - zaczął odwracając się kolejno do ludzi z – jak to stwierdził – paczki.
-To jest Zayn, Perrie, Liam, Danielle, Niall, ty oczywiście, Eleanor którą już poznałeś i ja. - dokończył tak jakby był dumny z siebie, że zapamiętał imiona swoich przyjaciół.
-O i wy! To jest Harry. - wskazał na mnie
Wszyscy wyglądali na przyjaznych. Każdy z nich zaoferował mi uścisk dłoni i zaczęli formować rozmowę.

Usiadłem i słuchałem uważnie ich wymiany zdań nie zasypiając przy tym. Tak naprawdę cały czas w mojej głowie siedziała wysoka, jasno-włosa blondynka.
Wszyscy wyglądali mniej więcej jak moi przyjaciele. Każdy z nich miał tatuaże, dziewczyny nie tak dużo jak chłopaki. Perrie – jak sądzę – miała fioletowe włosy, a Danielle mały kolczyk w nosie.
Musieli złapać mnie na tym, że zacięcie wpatrywałem się w dziewczyny, bo facet z czarnymi włosami rzucił odłamkiem czegoś w moją głowę. Cicho przeprosiłem i zacząłem rozmawiać z nimi.
Pytali o moją przeszłość. Gdzie mieszkałem. Gdzie chodziłem do szkoły i takie tam.

Z przyjemnością zjadłem swój lunch. Grupa była całkiem spoko. Dało się z nimi spokojnie pogadać.
Ostatnimi dwiema lekcjami w pierwszym dniu w szkole była muzyka. Nie mogłem doczekać się jej od pierwszego dzwonka. Jestem nawet dobrym piosenkarzem i pisarzem piosenek. Kiedy wchodziłem do klasy mogłem znów poczuć wzrok wszystkich na mnie, ale nauczyciel wydawał się być luzacki bo nie przejmował się tym wszystkim i nie robił zamieszania wokół mnie.
Reszta chłopaków z lunchu również była na lekcji, ale nie miałem szans porozmawiać z nimi, ponieważ nauczyciel tłumaczył coś reszcie uczniów. Ciągle coś mówił o wszystkim co będziemy robić w przerwie semestralnej. W końcu mieliśmy trochę wolnego czasu więc wyszliśmy z klasy. Chciałem uniknąć jakiejkolwiek komunikacji z innymi studentami i tak się stało.
Po spacerach po korytarzach rozpoznałem te znajome blond włosy z różowym i niebieskim zakończeniem. Zacząłem podchodzić trochę bliżej i przekonałem się, że to ona. Chciałem podejść do niej, ale przeszkodził mi w tym nauczyciel.
-Witam, kolego. Ty musisz być Harry. Jestem pan Millin, ale uczniowie mówią na mnie Johnny. - powiedział do mnie po czym wyciągnął rękę w moją stronę.
-Tak, to ja. Jestem Harry, ale reszta mówi na mnie.... um Harry. - powiedziałem z rozbawieniem w głosie i podałem rękę nauczycielowi.
Śmiał się głośno i odpowiedział
-Dobrze, dobrze. Wyjdź z tej szkoły z bystrą dupą. - zaśmiałem się równie głośno z tego co usłyszałem. Wydaje mi się, że pan Johnny będzie moim ulubionym nauczycielem.
Odszedłem od niego udając się na następne zajęcia.
Mijałem przezroczyste witraże drzwi przez które mogłem zauważyć uczniów, którzy siedzieli uważnie w swoich ławkach aż w końcu natknąłem się na długowłosą dziewczynę. Znów ona!
Grała na fortepianie. Mogłem usłyszeć jej cichy głos.

Cicho i wolno otworzyłem drzwi do pomieszczenia. Zamarłem wewnątrz kiedy usłyszałem jej piękną barwę. Śpiewała Skinny Love. Brzmiała zupełnie jak Birdy przez co byłem już całkiem zahipnotyzowany. Kiedy skończyła, wewnętrznie przekląłem i chciałem cicho wyjść z sali. Pech chciał, że uderzyłem kostką o futrynę drzwiową. Dziewczyna lekko skoczyła i odwróciła się w moją stronę by zaraz stanąć naprzeciw mnie.  







czytasz=komentujesz
Jeśli chcesz, żebym informowała cię o nowych rozdziałach, napisz do mnie @WrongSizeShoe1D

Chapter 1

Harry pov

Obudziłem się rano w tym samym wkurzonym humorze w jakim byłem przez przez miniony miesiąc. W tamtym czasie mama powiedziała mi, że przenosimy się do Londynu. Z dnia na dzień musiałem zostawić szkołę, przyjaciół i wszystkich, których znałem i kochałem. Miałem tutaj trochę problemów z prawem. Byłem przyłapany na kradzieży jakiegoś gówna w sklepie muzycznym. Moja mama stwierdziłam, że to był już ostatni wybryk i wszystkich nas przenosi do Londynu.
Moja rodzina składa się z mnie, mojej siostry – Gemmy i mamy – Anne. Jest nas trójka i myślę, że cała odpowiedzialność do roli samotnej matki spadła akurat na nią co ją trochę przytłacza bo ja w rzeczy samej nie jestem grzecznym chłopcem. Odkąd moi rodzice rozwiedli się 2 lata temu, to bezpiecznie jest powiedzieć, że poszedłem trochę na całość. Tak jakby stoczyłem się, ale pod tekstem 'stoczyłem się' nie mam na myśli narkotyków, mam na myśli oszpecanie całego ciała. Zacząłem mieć tatuaże i piercing. Wszystkim tym wyróżniałem się od innych, ale nie przeszkadzało mi to. Zapomniałem o szkolnych obowiązkach skupiając się tylko na moim nowym stylu, który zmieniał się błyskawicznie. Moja mama martwiła się o mnie i moje zachowanie, nie dając sobie tym samym rady ze zbuntowanym synkiem, który całkiem zmienił swój wizerunek. Kradłem a sklepach przez dłuższy okres a mama nie była o niczym świadoma do czasu w którym mnie przyłapali. Długi sznurek ciągnął się rozpoczynając na moich długich nocach spędzonych poza domem, spoczywając na długich spacerach po pijaku. Wszystko znosiła, ale w końcu pękła.

Więc oto jestem. W Londynie. Byłem niemal zmuszony do pójścia do jednej z droższych szkół, która miała pomóc mi w wejściu w normalne życie, zostawiając za sobą negatywne skutki, które prowadziły do powolnego stanu nerwowego mojej mamy. Nie jestem do końca pewny jak chcę być widziany w nowej szkole. Czy jako cichy i tajemniczy koleś czy raczej głośny i wstrętny facet – mniej więcej taki jaki byłem w poprzedniej szkole -
To jest pierwszy dzień mojego ostatniego roku w college'u. Te 2 pozostałe zostały już daleko w tyle.

                                                                           ~~~~

Kiedy podjechałem pod szkołę i wyszedłem z mojego czarnego Range Rover'a, mogłem poczuć wszystkie przeszywające mnie całego, oczy patrzące na mnie. Wydaje mi się, że wcześniej nie widzieli nikogo nowego u siebie, bo spoglądali na mnie, jakbym był obcy. Włożyłem na siebie czarne Raybans'y dzięki którym mogłem patrzeć na wszystkich wokół, tak jak oni patrzyli na mnie.
Powoli doszedłem do recepcji szkolnej. Odebrałem stamtąd rozkład zajęć i klucze do szafki. Spoglądając na numer który widniał na kluczyku udałem się na korytarz, na którym zauważyłem ten sam numer, który wcześniej. Podszedłem do szafki, otworzyłem ją, odłożyłem do niej swoją torbę i przekręciłem ponownie kluczyk.
Ruszyłem w stronę innych korytarzy i moim oczom ukazał się obraz kilku kolesi i lasek, którzy najwyraźniej dobrze bawili się w swoim towarzystwie, całując się i obejmując. Zauważyłem tatuaże na rękach chłopaków jak i dziewczyn. Musieli poczuć mój wzrok na sobie, ponieważ któryś z nich obrócił się w moją stronę rzucając krótkie „Możemy ci w czymś pomóc”?
Odwróciłem się i wymamrotałem ciche „Dzięki, stary”.
Nie sądzę, że to były słowa, które spodziewał się, że wypowiem, bo jego zachowanie natychmiast się zmieniło. Popatrzył na mnie lekko wstrząśnięty i przesunął lekko dziewczynę stojącą obok niego. Przedstawił mi się jako Louis i jego dziewczyna Eleanor. Wkrótce zadzwonił dzwonek i wyciągając kartkę z rozpiską z tylnej kieszeni spodni wyczytałem w której sali znajduje się moja pierwsza lekcja.

Do klasy wszedłem trochę spóźniony a wszystko ze względu na to, że dosyć długo szukałem wyznaczonej sali. Pierwsze spóźnienie, na pierwszej lekcji, w pierwszym tygodniu nauki w nowej szkole. To nie tak źle. Nawet dobry początek.
Mogłem zauważyć jak dziewczyny w sali śliniły się na mój widok a faceci uważnie przyglądali się mnie tak jakbym był kimś w rodzaju nowej konkurencji. Potem zostałem przedstawiony klasie i usiadłem na końcu klasy, więc nie musiałem z nikim rozmawiać.

5 minut przed końcem lekcji historii w drzwiach stanęła naprawdę seksowna i spóźniona na lekcję, blondynka. Miała w uszach swoje słuchawki, chciała cicho przejść obok nauczyciela, ale ten zauważył ją i chwycił za jej nadgarstek powstrzymując ją.
-Miło, że dołączyłaś do nas panno Andrew. Jakie jest twoje dzisiejsze usprawiedliwienie? - zapytał pan Turner
Dziewczyna odwróciła się z kontrowersyjnym wyrazem twarzy i odpowiedziała.
-Cokolwiek chcesz, żeby to było, panie Turner
Ponieważ klasa zachichotała, nauczyciel zrobił krok bliżej niej i wpatrywał się głęboko w jej oczy, klasa zamilkła ponieważ dziewczyna powiedziała
-Nie sądzisz, że jesteś zbyt blisko, panie Turner? Słyszałam, że coś takiego jest niewskazane.
To spowodowało jeszcze więcej śmiechów studentów siedzących wokół mnie ale ja sam byłem zbyt zapatrzony w dziewczynę stojącą nieopodal mnie, więc nie chciałem przyłączać się do ich chichotów.
Miała długie włosy blond, które spadały kaskadą w dół jej pleców i zauważyłem, że w kierunku końca swoich włosów ma kolorowe, różowe i niebieskie pasemka. Była wysoka i szczupła. Jej czarny eye-liner podkreślał precyzyjnie głębokość jej niebieskich oczu. W jej nosie widniał kolczyk, mający kształt kółka, nie zawiązane sznurowadła i masę bransoletek oplatające jej nadgarstki. Ta dziewczyna zaintrygowała mnie ponieważ mogłem powiedzieć, że sama zdawała sobie sprawę, że jest piękna, ale mimo wszystko szczególnie nie przejmowała się tym jak większość chłopaków fantazjuje sobie patrząc na jej figurę.

Pan Turner odszedł od dziewczyny i zaczął pisać coś na czerwonym papierze. Kiedy skończył, podał kartkę blondynce kartkę i kazał udać jej się do wychowawcy, ale ta tylko pokręciła głową.
-Dobrze wiesz, że wyjdę z tej klasy bez żadnych wizyt u pani Parker. Chwilę temu wyszłam z jej klasy bo jeden rodzic przyłapał mnie na paleniu skręta przed szkołą, więc już dostałam od niej wykład. Nie ma potrzeby tam wracać – uśmieszek na twarzy pana Turner'a urósł aż w końcu odpowiedział
-Jestem zaskoczony. Wydaje się, jakbyś błagała mnie, żebyś została w tej klasie
-Nie wiem jakim rodzajem gówna interesujesz się, ale na pewno o nic cię nie błagam. - zakpiła
Klasa stłumiła swoje chichoty i przyznam, że ja sam nawet musiałem kontrolować swoje wargi, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
-Po prostu stwierdzam, że nie chcę wrócić do biura pani Parker, ale to wcale nie oznacza, że błagam pana, żebym została w tej klasie. - dziewczyna odwróciła się i ruszyła w stronę drzwi, jednak pan Turner ruszył za nią i chwycił ją za rękę, po czym ta się odwróciła.
-Przepraszam panno Andrews, ale jeśli jednak wyjdziesz to będę zmuszony do złożenia skargi na ciebie u twojej wychowawczyni.
Dziewczyna obróciła się ze spojrzeniem zadowolonym z siebie na swojej twarzy ponieważ zrobiła krok w kierunku pana Turner'a i szepnęła głośno w jego stronę.
-Oboje wiemy, że nie zrobisz tego i jesteśmy jedynymi, którzy wiedzą dlaczego, więc jeśli chcesz, żeby reszta klasy dowiedziała to sugeruję, że najlepszym wyjściem jest puszczenie mnie.
Pan Turner nie powiedział ani słowa a jego policzki zalały się jasnym różem. Sytuacja pozwoliła dziewczynie swobodnie opuścić klasę.
Nauczyciel wyzdrowiał ze swojego zażenowania po czym odwrócił się aby napisać coś na tablicy.

Szepty w klasie ucichły a ja mogłem tylko myśleć o dziewczynie, która chwilę temu wyszła z pomieszczenia.  






czytasz=komentujesz
Jeśli chcesz, żebym informowała cię o nowych rozdziałach, napisz do mnie: @WrongSizeShoe1D

Bohaterowie

 Harry jest nowym nieznośnym chłopakiem w szkole a Lily jest dobrą dziewczyną robiącą źle. 
Co stanie się, kiedy będą razem przypisani do jednej pracy muzycznej?
                                                                       



                                             



                                                                             




Lily Andrews














     Harry Styles















Historia napisana przez Siennę Hollinger, przetłumaczona przez @WrongSizeShoe1D
Po przeczytaniu zostawiajcie komentarze. Jeśli ich nie będzie, kontynuacja opowiadania
nie będzie potrzebna.